niedziela, 28 lutego 2010

Ajfinkamgonabised

Jest taka chwila na sam koniec dnia, kiedy Maks w piżamie myje zęby i dobrze wie, że już za chwileczkę, już za momencik, nocny sen zacznie się kręcić. Oczywiście, jak większość czynności, które wykonuje, robi to niechlujnie, ale od czego jest tata, który łapie za szczoteczkę i poprawia.

Ale, ale - to nie takie proste, jak byście myśleli - o czym wiedzą posiadacze małych potworów. Z Maksem mamy jednak układ: pozwala umyć sobie zęby pod warunkiem zaśpiewania jednej lub dwóch zwrotek Ticket to Ride. Nie pamiętam, dlaczego padło na tę piosenkę, wiem, że zastąpiła tę z repertuaru dla przedszkolaka Szczotka, pasta, kubek, ciepła woda. Dla mnie bomba, bo ten nieśmiertelny kawałek (z 65. roku) jest bardzo przyjemny dla ucha i świetnie brzmi w łazience.

Co ja będę się rozpisywał, sami posłuchajcie oryginału: http://www.youtube.com/watch?v=uyybF0-Em3o&feature=related

Oczywiście Maks nie zna tytułu, więc w łazience prosi o I think I'm gonna be sad we właściwej dla niego wersji fonetycznej. Poprawiam go za każdym razem i już jest postęp (patrz tytuł) w stosunku do tego, co wołał na początku.

Najmniej z Ticket to Ride cieszy się mama, bo nie lubi śpiewać tak jak tata, a przy wieczornej toalecie Maks domaga się piosenki niezależnie od obsługiwacza. A co zrobi babcia, jak wpadnie i przyjdzie jej wykąpać Maksa?

Brak komentarzy: