piątek, 22 czerwca 2012

Jak żyć, czyli Revolver piątego Beatle'a

Oczywiście, że mogliśmy się wcześniej odezwać. Jak powiem, że czekaliśmy, aż wszyscy zapomną, to i tak mi nie uwierzycie. I słusznie, bo od pół roku nawet babcie nie pytają: Dlaczego nie ma bloga. Jak żyć?
Okazji było mnóstwo i pewnie o nich napiszę, wliczając tę, po której wujek Chemik stwierdził: to teraz chyba zaczniesz znowu pisać. Jeśli nie straciliście nadziei, to miło.Na początek rys historyczny: dawno temu żyło sobie czterech muzykantów, którzy szarpiąc po strunach i waląc w bębny zapisali się na kartach historii muzyki XX wieku. Od lat mówiło się o piątym członku Wielkiej Czwórki, ale przecież cztery to 4. 'Nikt nam nie wmówi, że białe jest białe, a czarne jest czarne' - możnaby dopowiedzieć. Piąty miał być Brian E., ksywka 'menadżer', George M. pseudo 'producent'. Dociekliwi dorzucą Stu S. zwanego 'malarzem', a ja wtrącę, że tego piątego trzeba szukać gdzie indziej.