koza brukselka
W niedzielę rano przyjechał, w drodze z wakacji, mały Iwo z tatą. Miło zjeść śniadanie w towarzystwie starych przyjaciół. Gorzej zobaczyć Maksa boksującego się z Iwo. Cóż, każdy chłopak kiedyś musi zacząć walić pięścią.Najlepszy jednak był autobus. Mama wymyśliła, żebyśmy pojechali do miasta, było nie było stolicy, na spacer i lody. Niby nic takiego w niedzielne, leniwe popołudnie, ale... Zamiast naszych czterech kółek pojechaliśmy autobusem - a trzeba wiedzieć, że zaraz po pociągu, koparce i śmieciarce, to jest ulubiony pojazd Maksa. Ile radości z kilkunastominutowej jazdy. Pomyślicie, że to dlatego, że z racji wieku załapał się na darmowy przejazd. Nie, wcale nie. Żeby się tak cieszyć z jazdy jak Maks, trzeba przede wszystkim przesiadać się z siedzenia na siedzenie na każdym przystanku. 15 razy! Oczywiście zapinając pasy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz