Gotuję wodę na dzban kawy, żeby nie usnąć za kierownicą, do spakowania jeszcze laptop, Maks ze swoim łóżeczkiem i mama. Narty na dachu w kufrze są już od wczoraj. Jak znajdziemy hot-spota na miejscu, to napiszemy przed powrotem.
Bo jednego można być pewnym - ciąg dalszy nastąpi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz