Kiedy Maks był młodszy zapodawałem mu ćwiczenia gimnastyczne przy ubieraniu, albo zmianie pieluchy. Nogi do góry, na dół, na boki i raz-dwa-trzy-cztery. Uwaga początkujący: gimnastykujemy tylko z pieluchą na tyłku!
Teraz Maks sam zaczyna ćwiczyć. Zaczęło się od taty, który położył się na dywanie, uniósł nogi do góry i głośno ziewnął. Nie trzeba było długo czekać na naśladownictwo.
Od niedzielnego wieczora kładziemy się wszyscy - na wyraźną prośbę Maksa - podczas Faktów na naszym małym dywanie, stłoczeni jak szprotki (jest u nas z wizytą babcia) i wykonujemy ćwiczenia. Raz-dwa-trzy-cztery-łuuuuuuaaaaa. Przy czym, żeby było jasne, dla naszego instruktora najważniejsze jest donośne łuuuuuuaaaaa, dlatego w tej konkurencji tata jest nie do pokonania :)
1 komentarz:
taki maluszek, a potrafi zawladnac calym domem.. a przede wszystkim posiasc serca w 100%..
Prześlij komentarz