Dokładnie jutro (piątek) mijają 2 lata, odkąd Maks narzuca nam swoje towarzystwo, domaga się posiłków, wymaga opieki i całodobowej troski. Ufff. Zdaję sobie sprawę, że najgorsze dopiero przed nami. Np. prezenciki dla żłobkowych kumpli.
Tutejszy zwyczaj nakazuje solenizantowi, a właściwie jego rodzicom, obdarować symbolicznymi - na szczęście - prezentami wszystkie dzieci w żłobku. Niewielka to instytucja, ale pakowanie słodkości i something for fun do dwudziestu paru torebek zabiera nieco czasu. Ważne, żeby skończyć przed północą, bo kilka minut po dwunastej, Maks starym zwyczajem może się obudzić i z marszu będziemy zmuszeni świętować jego urodziny.
A jeśli wredne psy mieszkające po sąsiedzku będą miały w tym czasie swoją szczekającą imprezę, my będziemy musieli z małym tchórzem zapalać i dmuchać w dwie świeczki do 7 rano, kiedy otwierają żłobek. Potem tylko poczwórne espresso i do pracy.
Sto lat synku! I dobrej nocy!
PS. A impreza w żłobku mogłaby wyglądać tak:
http://www.youtube.com/watch?v=XQcVllWpwGs&feature=player_embedded
1 komentarz:
Wszystkiego najlepszego! Buziaczki! :-)
Prześlij komentarz