Ponoć wszystkie dzieci lubią pluskać w bajorkach, nasz syn zatem nie odstaje od średniej światowej. Bywa, że się trochę napije tej wody, bo skacze energicznie i z otwartym dziobem.
Niedziela upłynęła nam spokojnie, jak woda po chodniku. Maks uszanował zmianę czasu i wytrzymał do przyzwoitej pory. W nagrodę ubraliśmy go w przeciwdeszczowe (pardon, cytuję 'deszowe') spodnie i było mnóstwo zabawy, bo w takim ubranku na zjeżdżalni przyspiesza tak mocno, że trzeba rozkładać siatki zabezpieczające 120 metrów dalej, jak na średniej skoczni.
Na podwieczorek przyjechała Natalka (oj będzie Maks wzdychał do niej kiedyś) z Mateuszem (kumpel ze szkolnej ławki za parę lat). Młodzież poskakała, obejrzała parę odcinków 'Tomka' - bo co innego mógłby zaproponować Maks(?) - zjadła ciacho i rozeszła się w zgodzie. Bez prawyborów wiemy, że w ich grupie wiekowej poparcie dla Tomka wynosi 65%, Henio (sapie: 'och i ach') dostaje 20%, a Gabryś (choć szybki jest jak wiatr) zgarnia jedynie 15%.
1 komentarz:
U nas też Tomek na pierwszym miejscu i choć ja już mam go dość dzieciaki mogłyby oglądać go codziennie..
Prześlij komentarz