‘Nie chcę do Barcelony…’ – z takim nastawieniem zabraliśmy juniora do krótki wypad do Katalonii. Maks od miesięcy ma kilkudniowe fale, kiedy NIC nie chce. Bywa, że po obejrzeniu strażaka Sama, stwierdza, że i tego już oglądać nie chce. Dla nas to sygnał, że albo jest chory, albo (częściej), że włączył marudzenie.
Nie odwołalibyśmy wyjazdu tak czy owak, więc na weekend wylądowaliśmy w Barcelonie w poszukiwaniu uliczki, z której jakoby miałby wyskoczyć Boniek. Maks, od małego wychowywany w okolicy … jakby to ująć… podmiejskiej, dość żywo reaguje np. na tysiąc motorów i skuterów na minutę. Jeszcze lepiej jest w metrze, którym już w paru miastach w końcu jechał, ale chyba tym razem najbardziej się przejął. Mnóstwo radości dostarczaliśmy innym pasażerom, kiedy za każdym razem po opuszczeniu wagonu siadaliśmy na ławeczce, żeby poczekać na odjazd pociągu, no i koniecznie z nim się pożegnać, machając. Wyobrażam sobie konsternację obsługi metra obserwującej podejrzane zachowanie na peronie, ale być może są przygotowani na taką okazję…
Oczywiście, że 3-letniemu brzdącowi większą frajdę sprawia papuga w klatce na La Rambla, albo dwupiętrowy autobus bez dachu obwożący turystów wokół Sagrada Famiglia, niż którakolwiek z turystycznych atrakcji. Z wyjątkiem jednej - ostatniego dnia poszliśmy do zoo i tam podobało mu się absolutnie wszystko, np. małpy, o których wcześniej wiedział tylko, że skaczą niedościgle i robią małpie figle. A tu proszę: drapią się po głowie, albo po plecach! Kto by pomyślał…
Najlepsze nas spotkało, kiedy sobie zrobiliśmy przerwę nieopodal basenu z fokami. Maks zajadał loda i wciskał starą śpiewkę, jaki to on jest silny. Za chwilę jednak przyznał, że to nie koniec jego możliwości i kiedyś będzie silny jak foka. Potem (to już chyba wpływ słońca) dodał:
- Maksio będzie foką!
- Kiedy będziesz foką? – zapytała wystraszona mama.
- Maksio będzie foką!
- Kiedy będziesz foką? – zapytała wystraszona mama.
- Za 3 minutki!
Patrz! Jakie ma wielkie zęby!
2 komentarze:
co za zbieg okoliczności - my też z mężem wybieramy si ena 2 dni do BCN ale nie weżmiemy naszego 2,5 latka - dla niego odprawa i wejście do samolotu to koszmar (hałas i ludzie grzebiący w jego bagażu:) a podróż metrem mogłaby być szczytem możłiwości Ale w sferze odwagi widzimy poprawę więc może idąc za przykłądem Maxa nasz Kubuś niedługo też pozwiedza...
U nas też wszystko jest za 3 minutki:):):)
Prześlij komentarz