Zabieram sześciopak butelkowego piwa pod pachę, otwieram samochód, z którego muszę wyciågnåć kurtkę. Nagle DUP! Patrzę po nogi i wtedy DUP! po raz drugi i zanim zdåżyłem zareagować trzecia butelka też się rozwaliła DUP!
Jedyny komentarz, jaki się cisnåł na usta to ten klasyczny - jak w tytule posta.
Rano przy śniadaniu opowiadam Maksowi, ile miałem sprzåtania w nocy po tej piwnej przygodzie i jak bardzo byłem wkurzony, kiedy się to stało.
- A czy powiedziałeś jakieś brzydkie słowo?
- Tak.
- A na jakå literę?
- Na 'k'.
- Ale kończåce się na 'e' czy na 'a'?
- Na 'a'.
- A czy potem dodałeś do tego to, co zaczyna się na 'm' i kończy na 'ć'?
- Tak.
- Czasami jeszcze pomiędzy nimi mówisz 'jego' - zauważył Maks.
Taaaa, czasem lepiej trzymać język za zębami...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz