Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Maks nie ma nic wspólnego z Antonim B. No bo i co mały niebieskooki chłopak z prowincji miałby mieć wspólnego z aktorem o wybitnie południowej urodzie. Fanki Antonia pamiętają jego 'Desperado' i piosenkę, której refren sprowadzał się do słów: ‘aj-aj-aj-aj’ (w oryginale ay-ay-ay-ay), zupełnie tak, jakby śpiewający usiłował usiąść na kaktusie. I to po czterokroć!
Swoje ‘aj-aj-aj-aj’ jak mantrę do znudzenia powtarza i Maks. W innych okolicznościach co prawda, bo nawet kiedy nas wkurzy, nie każemy mu siadać na kaktusie. Maksio aj-aj-aj-aj-uje, kiedy tylko ubrudzi swoje ręce. Wpada w popłoch, nie może oderwać oczu od brudnych (a wystarczy np. mała kropelka soku) rączek i zawodzi na całe gardło.
W domu możemy szybko temu zaradzić, ale na dworze mamy kłopot. Kiedy wracaliśmy z babcią i Maksem z placu zabaw w niedzielę, upiaszczony Maks nie mogąc pozbyć się rękawiczek (i nie mogąc nam tego wybaczyć) wył do wszystkich okien po drodze, jaki on nieszczęśliwy i cały w piasku…
Aj-aj-aj-aj! Taki prawdziwy desperado.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz