czwartek, 24 lutego 2011

Bolek i Lolek


Odwidziało się Maksowi ostatnio i w drodze do przedszkola nie śpiewamy już Hejdżud ani Letitbi. Teraz przerabiamy opowiadanie historyjek. To duże wyzwanie, bo piosenkę śpiewa się miło i z pomocą oryginału płynącego z głośników, a historyjkę trzeba z głowy.
- Tato, a opowiedz historyjkę o krokodylu.
- Dobra, ta historia opowiada o krokodylu i małym chłopcu, który miał na imię Bolek.
- I Lolek też?
- Nie Lolka tam nie ma. Był sobie mały chłopiec Bolek, który miał 3,5 roku.
- To tak jak ja!
- Właśnie. Bolek był bardzo krnąbrnym i niegrzecznym chłopcem, wyobraź sobie, że rzadko słuchał swoich rodziców. Kiedy tata go prosił, żeby nie ruszał czegoś, to Bolek zawsze robił na opak i np. tłustymi łapami - bo lubił jeść spaghetti z oliwą bez widelca - obłapiał wszystko w zasięgu wzroku, no w sumie rąk. Pewnego dnia Bolek wyjechał z rodzicami na wakacje do ciepłego kraju, w którym rosną tropikalne lasy. A w takich lasach czai się dziki zwierz.
- LEEEEEEW!!!!
- Na przykład. Albo krokodyl, który spaceruje sobie po lasku i ostrzy zęby na jakąś miłą przekąskę. Rodzice Bolka powiedzieli mu, żeby sam nie wychodził z hotelu i nie kręcił się koło małego stawu na skraju lasu. I co się stało? Czy Bolek posłuchał rodziców? Oczywiście nie. Podczas popołudniowej drzemki, kiedy rodzice myśleli, że Bolek słodko śpi, ten wymknął się cichaczem i udał na spacer opodal stawu. Tam, koło zwalonej palmy wylegiwał się niesamowicie silny i zwinny krokodyl. Od razu wypatrzył małego Bolka, który biegał coraz bliżej jego ostrych zębów. Bolek był coraz bliżej i bliżej i bliżej i nagle!!! Krokodyl ruszył do ataku i złapał małego Bolka swoimi zębiskami i schrupał w try-miga. A przecież gdyby tylko Bolek posłuchał mamy i taty, to by nie poszedł tam na spacer i krokodyl by go nie zjadł, prawda? Lepiej być grzecznym i słuchać rodziców, co?
- Tato!? A gdzie poszedł Lolek?