piątek, 7 sierpnia 2009

Przed wyjazdem

Spakowaliśmy chyba wszystko, co trzeba było. Jeszcze tylko Maks, ale z nim poczekamy do rana, wtedy go wyciągniemy z łóżeczka. Już teraz idę o zakład, że wcześniejsza pobudka bardzo mu się spodoba, dostanie wczesne śniadanie, bo skoro nie ma zegarka, to jak ma rozróżnić 5.30 od 7.30?

Czarował nie będę, mamy ambitny plan na najbliższe wakacyjne tygodnie. Zakładamy, że Maks przekona się do chodzenia bez pieluchy, co miałoby go skłonić do korzystania z nocnika, którego nie traktuje na poważnie. Wczoraj ganiając nago podlał nam szafkę pod telewizorem, przy czym, żeby było jasne, program nadawany w tamtym czasie w tv nie mógł w żaden sposób zachęcać do takiego zachowania.
Tradycyjnie do listy pobożnych życzeń wrzucamy to o przespanych nocach, bo na wyjeździe jego nocna upierdliwość jest bardziej kłopotliwa niż w domu.

Ponieważ połowę wakacji spędzimy nad morzem, jest szansa, że Maks nauczy się pływać kraulem, lub przynajmniej żabką - to zależy w większym stopniu od fal niż samego Maksa, bo ten zawsze jest w formie. Przy czym nie zdzwiwiłbym się, gdyby zaczął pływać stylem pełzającym, bo parę dni temu nie mógł oderwać wzroku od dżdżownicy. Słowo daję, jakbym jej nie zakopał w ogródku, Maks by się z nią zaprzyjaźnił i zaprosił do swojego pokoju.

Zobaczymy jak to będzie z tym pływaniem.

1 komentarz:

edyta pisze...

No to bawcie się dobrze i nie przywieźcie czasem do domu za dużo dżdżownic:)