środa, 5 sierpnia 2009

Tzw. sezon ogórkowy

Na dobre szaleje ogórszczyzna. Gdzie okiem nie rzucić: w prasie, tv czy internecie, gwiazdą zostać może nawet konik polny. Z ciekawszych rzeczy, o których pewnie by i było słychać poza sezonem to bańka Schumachera za każdy wyścig w F1. Ponoć za wygrany wyścig przeleją mu kolejną bańkę. A my z Maksem się zastanawiamy, jaki rachunek bankowy mógłby tyle baniek przyjąć na klatkę… Nie ulega wątpliwości, że zarówno Maks, jak i ja wystartowalibyśmy za ćwierć bańki – a sukces propagandowy dla F1 byłby jeszcze większy. Dodatkowo zaoszczędziliby na premiach za wygraną, chyba żeby wypłacać za nieukończony wyścig.


U nas też sezon ogórkowy - żłobek zamknięty, wszystkim kazali wyjechać na wakacje. Nic się nie dzieje. Brak akcji. Za parę dni wyjeżdżamy, póki co z Maksem w domu siedzi babcia, bo nijak nie dajemy się przekonać, że jest wystarczająco „dudy” [tłum. duży] na to, żeby samemu gospodarzyć.

I jak na sezon ogórkowy przystało, największą sprawą ostatnich dni była u nas mata do kąpieli. Bez maty w naszej wannie kręcimy piruety. Starą musieliśmy wyrzucić, więc mama kupiła super kolorową z rysunkami ośmiornicy, rybek itp. Maks z rykiem chciał wyskoczyć z wanny, za żadne skarby nie chciał w niej usiąść. Po paru dniach negocjacji i coraz grubszej warstwie brudu kupiliśmy kolejną matę – białą, bez wzorków. Jak tylko Maks znalazł się w wannie, kategorycznie zażądał włożenia również kolorowej maty, zupełnie jakby się stęsknił za ośmiornicą. I weź człowieku takiego zrozum. Po zainstalowaniu dwóch mat antypoślizgowych, kąpiel przebiegała bez zakłóceń.

1 komentarz:

Babka z fiordów pisze...

uwielbiam Waszego Maksa :)))