wtorek, 16 lipca 2013

Podopieczny

Najlepszy czas w życiu każdego rodzica to ten, w którym pozbywa się dzieci. Dla jednych to wyczekiwana długo chwila osiągnięcia pełnoletności przez dzieci i sruuu, innym wystarczy parę godzin. My jak zwykle gdzieś pośrodku. Maksa wysłaliśmy do kraju ojczystego, niestety Felo za młody na taki wakacyjny los. Nie można obu, to mogliby się miejscami zamienić... Maks z nami, Felo budzący babcię o 3 w nocy :)
Pozostaje nam się uzbroić w cierpliwość, i w 2015 wysłać obu na długie wakacje bez rodziców. 
Żeby nie wyszło na to, że jesteśmy wredni jacyś, zabraliśmy Fela w weekend na wycieczkę. Mieliśmy gości, z którymi zwiedzaliśmy urokliwe miasteczko opodal. Felo, wieśniak od urodzenia był pod wielkim wrażeniem. Uśmiechnięty od ucha do ucha. Kawiarnia, spacerowicze, witryny sklepowe i plac zabaw z piaskiem. Mama mówi, że ja się tak cieszyłem jak pierwszy raz zwiedzaliśmy Manhattan. Felo tego mógłby nie wytrzymać :)



Brak komentarzy: