wtorek, 2 lipca 2013

Słowo pisane

Nie trudno stwierdzić, że autor niniejszego bloga ma kłopoty z samodyscypliną, jest śmierdzącym leniem i generalnie nie w smak mu regularne blogowanie. Nie zaprzeczam. Choć mógłbym też dodać: nie potwierdzam. Bo np. być może celowo nie piszę przez parę dni, tygodni, by działać z zaskoczenia! Aha! Widzicie? Zaskoczyłem Was! Nie? No to zaskoczę Was tym stwierdzeniem: zupełnie serio rozważany jest wariant zastąpienia autora taty na autora Maksa. Sukcesja jest w tym wypadku naturalna: przechodzi to z ojca na syna, poza tym ja przynudzam, a Maks... ten to ma fantazję. Jako dowód dołączam te oto dowody (jeden z pierwszych literackich utworów Maksa).




1 komentarz:

Anonimowy pisze...

bardzo fajna i kompletna historia, bez zbędnych dywagacji (np. "nie pamiętam, jak miał na imię bohater" czy "a, zapomniałem jeszcze dodać wcześniej, że..."), jest dynamika (szedł, wyginał), jest elemeent stoicyzmu (stał i stał), jest działanie na emocje i wyobraźnię (o chłopakach, o kolorach), jest zakończenie wyraziste pod względem faktograficznym, a jednocześnie dające pole do wielu wniosków.
brawooo!
donpepego