sobota, 6 grudnia 2008

Mikołaj i spaghetti, czyli 2:3

Jedną z zalet bycia tatą niespełna półtorarocznego brzdąca jest możliwość przejęcia worka słodkości 6 grudnia, ew. dzień wcześniej, bo to wczoraj w żłobku rozdawali słodycze. A że tata dba o zęby syna i np. nie dopuszcza do nich czekoladowych wyrobów... 1:0 dla taty.

Oczywiście Maks potrafi się nieźle zemścić. Dziś rano byliśmy w sklepie, tata chciał kupić sobie dżinsy, Maks chciał sprawdzić, czy tata już się ubrał i po chwili się przekonał, że jeszcze nie, a wraz z nim parę innych osób koło przymierzalni... 1:1

Dlatego w tym roku zero Mikołajkowych prezentów. Musi być jakaś nauczka. Jedyne na co może liczyć Maks, to micha spaghetti. 2:1

Inna rzecz, że Maks je makaron palcami i potem zostawia tłuste ślady. Np. na prawej nogawce dżinsów 2:2. I lewej... 2:3

Maks atakuje spaghetti

Brak komentarzy: