poniedziałek, 27 lipca 2009

Bizie

Jeśli myśleliśmy, że to szczekających psów boi się Maksio najbardziej, to wiemy, że do ostatniej niedzieli byliśmy w wielkim błędzie. Szczeknięcie psa ma się nijak do parskającego konia. Trzeba było widzieć Maksa zwiewającego ze stajni…Wybraliśmy się do naszych znajomych koniarzy zobaczyć śliczną Bizie, która przyszła na świat 2 miesiące temu i jest rodzoną siostrą Hamiltona. Nie pytaliśmy, kto jest ojcem, ale mama to poczciwa i dobrze nam znana Piwonia. Maks starym zwyczajem wałęsał się wszędzie, gdzie tylko było możliwe, m.in. w stajni, gdzie koniecznie chciał posprzątać. Kiedy usłyszał parskającego konika – nie jestem pewien, który to był – prawie że odleciał na miotle, takiego przyspieszenia dostał chłopina.

Nie byłby sobą, gdyby nie chciał się odegrać na końskim środowisku. Upatrzył sobie Bizie – najmniejszą w zagrodzie i Bogu ducha winną istotę - jako ofiarę i wrzucił jej na poletko nadmuchany balon, który ta zaczęła oblizywać. Balon pękł i wystraszył ją tak mocno, że pognała hen jak w Wielkiej Pardubickiej. Oj, zdobędzie kiedyś sporo medali…

z balonem...

i po balonie

2 komentarze:

Galllena pisze...

Zemsta była słodka :-)

edyta pisze...

To dopiero pomysłowe dziecko:)Nie da sobie w kaszę dmuchać:):):)
Wiem,że już dawno po urodzinach,ale chciałabym złożyć spóźnione i najserdeczniejsze.Oby życie Maksiu było dla Cieie zawsze zaskakujące i ciekawe.No i uśmiechu na pysiu od rana do wieczora!