Po długiej nieobecności odwiedzili nas Litwini w nieco powiększonym od ostatniego razu składzie (chodzi o małego Gabrysia). Starszyzna: Dominikas i Maks dogadują się po francusku, mały Gab rozumie, ale jeszcze nie mówi. W ramach dobrze pojętej walki z niedoborami wody na całym świecie, trzech maluchów zmieściło się razem w wannie, czego nie omieszkamy im przypomnieć po maturze :)
Przez zupełny przypadek (bo kalendarz odwiedzin zależy zawsze od stanu zdrowotnego dzieci przyjeżdżających lub Maksa) Litwini wpadli znowu w maratoński dzień. Tata po dwóch latach cięższy o kilka kilo poprawił swój czas w połówce maratonu o kilka minut. Strach pomyśleć, jaki czas by wykręcił, gdyby przytył np. 20 kg?
Jeszcze większy strach ogarnął Maksa na widok paru dinozaurów, które oglądaliśmy w piątek. Zwłaszcza t-rexa, który paraduje z kawałkiem mięcha w pysku. Przez wzgląd na nieletnich i pamiętając reakcje małych widzów (Maks, Mateusz, Natalka) nie pokażemy krwawych kawałków.
1 komentarz:
Sama bym się przestraszyła takich dinozaurów....:)
Prześlij komentarz