wtorek, 18 stycznia 2011

Dlaczego?

Są w telewizorni dziennikarze, którzy zadają pytania z częstotliwością 10 na minutę. Widzowie mogą myśleć, że więcej się nie da wycisnąć z minuty, ale nic bardziej mylnego. Maks w ringu z taką Moniką O. zasypałby ją tysiącem pytań i wykończył jeszcze w pierwszej rundzie.

Parę miesięcy temu weszliśmy w erę DLACZEGO. Maksowi się buzia nie zamyka i pyta:

- A dlaczego musisz lecieć do Warszawy?

- A dlaczego musisz pracować?

- A dlaczego będziesz spał w hotelu?

- Ja też chcę jechać do Warszawy. Dlaczego nie mogę z tobą lecieć do Warszawy?

Po całej litani wraca do pytania: A dlaczego musisz lecieć do Warszawy? Może tak bez końca. Ponieważ są to dla nas obu trudne rozmowy – kto lubi rozstania? – wolę, kiedy rozmawiamy o sprawach codziennych. Oczywiście mam swój limit wytrzymałości i po pewnym czasie przyjmuję strategię „odpowiedź powinna być wyczerpująca, szczera i przydługawa” i na pytanie nr 654 (jak również 213, 388 i 461 – bo pytania mogą sie powtarzać) w któryś ze styczniowych poranków: „A dlaczego ten samochód ma włączone światła?” cierpliwie odpowiadam:

„Przede wszystkim dlatego, żeby oświetlał sobie drogę. Dzięki temu będzie mógł w porę dostrzec zakręt, dziurę w drodze i dostosować prędkość do bezpiecznego poziomu. Skoro mowa o bezpieczeństwie, to światła ostrzegają innych uczestników ruchu drogowego. Kiedy np. wyprzedzamy jakiegoś zawalidrogę, musimy zachować zwiększoną ostrożność, a samochód nadjeżdżający z naprzeciwka jest nawiększym zagrożeniem. Jeśli będzie miał włączone światła, zobaczymy go z większej odległości. Ponadto w niektórych krajach przepisy drogowe wymagają, aby samochód miał zawsze włączone światła.”

Cisza. Jedna sekunda, dwie, trzy.

„Ej, tato! A dlaczego tamten samochód nie ma włączonych świateł?”

Brak komentarzy: