niedziela, 5 września 2010

Szarik i Leon

Jesteśmy już dawno po wakacjach, a co chwilę wracają wspomnienia. Głównie dzięki Maksowi, który co rusz zaczyna:
- A pamiętasz, jak byliśmy w takim wakacyjnym domku? Mhh [jego ulubione słówko ostatnio]. I jak bawiłem z Brunem i Iwem? [typowy dla Maksa brak 'się']
- I zdaje się, że tam były jakieś psy. Pamiętasz jak się nazywał ten piesek, który do nas przychodził codziennie? - sprawdzamy jego pamięć.
- Mhh. On nazywał się Leon. I był taaaaaki duży. Mama... a jak się nazywał piesek, taki nie-Leon?
Skubany pamiętał o koledze Leona, którego nam nigdy nie przedstawiono po imieniu.
- Szarik! - wypaliła mama.
- Tak jak ten piesek, gdzie panowie strzelają?
- ...tak - nieśmiało przyznaliśmy, nie mając wcześniej pojęcia, że Maks zna pancernych.
- To szariki są dwa?

1 komentarz:

zofik pisze...

trzeba było wykorzystać sytuacje i objaśnić zawiłość przysłowia "nie jednemu psu na imię burek" :)