piątek, 6 lipca 2012

Super Mario!

Stało się. Po rocznej przygodzie ze wściekłymi ptaszkami na tablecie – w limitowanej wersji nr 1 „możesz pograć pół godziny do kolacji, ale wtedy nie oglądasz bajek” lub wersji nr 2 „nie ma mowy, bo w weekendy nie gramy w ptaszki, a dziś jest sobota; (..) nie, jutro też nie będziesz grał” odleciały do ciepłych krajów jeszcze przed wakacjami, bo oto zamieszkał w domu super MARIO!!!!!


Odkąd Mateusz dostał to małe coś (konsola?) z grą w super Mario, Maks nie mógł oderwać wzroku, ilekroć jego kumpel pogrywał. Nie było wyjścia i na swoje (nieprawdziwe) urodziny dostał od innych dzieci małego skocznego super Mario w kapeluszu. Tym, którzy nie wiedzą, kto to jest super Mario – polecam mały research w sieci.

Robi się niebezpiecznie w naszym domu, bo odkąd zaczął grać dialog wygląda tak:
- Maks! Kolacja!
- Już idę, tylko skończę ten świat.
- Synu, parówka wystygnie.
- Hrrrr, no zabij się!
- Hej, idziesz w końcu, czy nie?
- Idę do zamku Bauzera!

Brak komentarzy: