sobota, 8 czerwca 2013

Maraton

Rzut beretem od nas, ewentualnie po prostu 20 minut jazdy samochodem, znajduje się linia startu wyjątkowego maratonu. W żadnej innej stolicy europejskiej nie organizuje się nocnych (późnowieczornych) maratonów. Ten rozpoczyna się o 19. Generalnie poza czołówką z kenijskim paszportem towarzystwo biegowe przybiega na metę po ćmoku (Hanysy) lub po ciemku (gor… nie-Hanysy). Jakby nie było, to świetna okazja, żeby przespać całą noc z dala od Feliksa, więc się zapisałem. Do tej pory znałem tylko połowę tej trasy, teraz (dzięki Felo!) przyjdzie się zmierzyć po raz pierwszy w życiu z dystansem pełnym, takim dla dużych chłopaków bez pieluszek.


Niezależnie od tego, w jakim będę stanie, postaram się dla potomności zamieścić krótką relację w ciągu kilku dni od końca ewentualnego pobytu w sanatorium.

1 komentarz:

Wujek Chemik pisze...

Dobry wynik, gratulacje!