poniedziałek, 15 czerwca 2009

Problem pieluchowy

Nie wiem jak u Was, ale tutaj w niedzielę mieliśmy prawdziwe lato. Jeszcze w sobotę wujek Paweł wpadł na pomysł, żeby pojechać nad wodę. To jeden z tych pomysłów, którego się żałuje na drugi dzień, kiedy człowiek chciałby poleniuchować w domu, ale my i tak nie mamy nic do stracenia, bo nie zwykliśmy z Maksem wylegiwać się w niedzielę do południa.

Kiedy w końcu udało się nam spakować leżaki, kocyk, piłki, samochodzik, książeczki, zestaw do piachu (choć wiadomo, że nad tą wodą nie ma piasku) i wsiedliśmy do samochodu, Maks nauczył się nowego zwrotu: "Nad wodę!" albo raczej "Na bode!".

Słonko przygrzewało, więc wujek Paweł wpadł na kolejny genialny pomysł: wchodzimy do wody! Weszliśmy, ale po krótkim zmrożeniu ciała od szyi w dół trzeba było się grzać z kiełbaskami na grilu. Przy okazji słonka gorącego postanowiliśmy, że Maks mógłby w końcu poczynić jakieś postępy w załatwianiu niektórych potrzeb (nocnik znów w odstawce). Wszyscy rodzice twierdzą, że najlepiej latem puścić dzieciaka w majtkach bez pieluchy i bardzo szybko mały się zorientuje, że trzeba wołać przed, a nie po. Oczywiście, nie pozbawiamy dziecka pieluchy na czas snu/drzemki.
Tyle teoria. W praktyce wygląda to mniej więcej tak: Maks - twardziel - w majtkach nie popuszcza ani kropli. Zgodnie ze swoją strategią całość potrzeb załatwia w pieluchę, którą w trosce o jego sen założyliśmy na czas drzemki. Oczywiście drzemka trwała nie dłużej niż 5 minut, mniej więcej tyle, ile potrzebował na spokojne załatwienie sprawy.
Maks generalnie olewa problem pieluchowy.

1 komentarz:

Galllena pisze...

A może nocnik z pozytywką? Chociaż słyszałam, że dzieciaki boją się takiej najnowszej techniki... :P