niedziela, 8 listopada 2009

W drodze

Tydzień temu jechaliśmy do. Dziś wróciliśmy z. Jak w każdą podróż i w tę zabraliśmy koła ratunkowe na wypadek awarii z Maksem. Przede wszystkim zestaw płytowy. W dalekiej podróży Maks akceptuje jedynie 'Tik-Taka' i 'Akademię Pana Kleksa'. Po kolejnej podróży, uszami wychodzi dzik jest dziki, szczotka, pasta, kubek, ciepła woda, słoń zagra na fujarce, duchy łakomczuchy, zmora z telewizora, kaczka dziwaczka, a nawet księżyc, który raz odwiedził staw.
Dwie płyty nie starczają na długo. Tata zwalnia do 160km/h i pomaga mamie zainstalować odtwarzać dvd na wprost Maksa. W torbie przygotowane: 'Tomek i przyjaciele', 'Strażak Sam' i 'Reksio'.
Zaczynamy z grubej rury, wiadomo Tomek. Jest dobrze. W dwadzieścia minut na niemieckiej autostradzie o dobrej porze (bez korków) można przejechać grube kilkadziesiąt kilometrów. Potem mały zaczyna dyrygować: "pusimy osama? pusimy stażak sam?". Dobra, choć zmiana płyty to prawdziwa gimnastyka dla mamy - tata ciągle trzyma kierownicę.
Po 15km: "pusimy tomek i pijaciele?".
"Synku, przecież już oglądałeś Tomka, on musi sobie odpocząć. W sumie to poszedł spać, więc teraz oglądaj strażaka Sama."
"Nieeeee. Tomek obudził! Pusimy Tomek i pijaciele!!!"
"Niech będzie. Oglądaj."
2 minuty (5km) później: "pusimy leksia?"
"Puścimy później. Teraz oglądasz Tomka. Obejrzyj do końca i potem zmienimy płytę, ok?"
"Pusimy Leksiaaaaaaaaaaa!!!!".
Po zmianie dvd, w połowie pierwszego odcinka (jakieś 7-8 km bliżej celu): "pusimy stażak sam?".

Aby odwrócić jego uwagę od bajek mama wyciąga pitny jogurt. Maks pije łapczywie, ale kiedy rezygnuje w połowie i oddaje go do przodu, nie jesteśmy w stanie przejąć butelki na czas. Na szczęście siedząc za kierownicą, nie widać jogurtowej katastrofy na tylnim siedzieniu. Zresztą... przecież mydło wszystko umyje...

1 komentarz:

Edyta pisze...

Mam nadzieję,ze umyło:)Znaczy mydło:):):)