środa, 17 lutego 2010

Z gramatyką za pan brat

To było zdaje się jeszcze w styczniu, kiedy Maks wypowiedział swoje pierwsze zdanie złożone: „mama mówiła, że tędy jedziemy do domku”. Łzy wzruszenia pociekły po moich policzkach, na dodatek przypomniałem sobie koniec podstawówki, kiedy nas zamęczali ćwiczeniami typu ‘narysuj wykres zdania podrzędnie złożonego, wynikowego, wielokrotnie złożonego itd.’. Miałem wtedy kilkanaście lat. A teraz proszę, dwuipółlatek chłonie gramatykę jak gąbka wodę, czy student piwo.

To, że chłonie, nie oznacza jeszcze, że mu sprawnie idzie wykorzystywanie nabytej wiedzy. Przykładem zwrot „chcesz bawić klockami?” – w ustach Maksa to ni mniej ni więcej: „Czy mógłbym się pobawić klockami?”. Dla osób postronnych mogłoby to równie dobrze oznaczać zaproszenie do wspólnej zabawy. Z kolei pytanie „chcesz herbatkę?” to dopominanie się młodego o ciepły napój, a nie – jak myślą postronni – propozycja zaparzenia herbaty dla gości.

Wątpliwości definitywnie znikają przy standardowym pytaniu Maksa: „chcesz kupę do nocnika?”.

Brak komentarzy: