poniedziałek, 29 marca 2010

Prawybory

W naszym domu obchodzimy się bez prawyborów. A nawet gdyby, to w czasie deszczu i tak tata dostałby większość. Wiadomo, że jeśli jest mokro na dworze, z Maksem wychodzi tata, bo lepiej pływa i w razie czego wskoczy do kałuży na główkę, wyłowi syna, wykręci i suchego doprowadzi do domu.



Ponoć wszystkie dzieci lubią pluskać w bajorkach, nasz syn zatem nie odstaje od średniej światowej. Bywa, że się trochę napije tej wody, bo skacze energicznie i z otwartym dziobem.

Niedziela upłynęła nam spokojnie, jak woda po chodniku. Maks uszanował zmianę czasu i wytrzymał do przyzwoitej pory. W nagrodę ubraliśmy go w przeciwdeszczowe (pardon, cytuję 'deszowe') spodnie i było mnóstwo zabawy, bo w takim ubranku na zjeżdżalni przyspiesza tak mocno, że trzeba rozkładać siatki zabezpieczające 120 metrów dalej, jak na średniej skoczni.

Na podwieczorek przyjechała Natalka (oj będzie Maks wzdychał do niej kiedyś) z Mateuszem (kumpel ze szkolnej ławki za parę lat). Młodzież poskakała, obejrzała parę odcinków 'Tomka' - bo co innego mógłby zaproponować Maks(?) - zjadła ciacho i rozeszła się w zgodzie. Bez prawyborów wiemy, że w ich grupie wiekowej poparcie dla Tomka wynosi 65%, Henio (sapie: 'och i ach') dostaje 20%, a Gabryś (choć szybki jest jak wiatr) zgarnia jedynie 15%.

1 komentarz:

edyta pisze...

U nas też Tomek na pierwszym miejscu i choć ja już mam go dość dzieciaki mogłyby oglądać go codziennie..