niedziela, 9 marca 2008

... i po nartach


Jak się wraca do domu, to warto mieć kawałek chleba w zamrażarce i kilka piw na ugaszenie pragnienia po długiej podróży. Myślę, że warto mieć też zdalnie sterowane ogrzewanie domu, uruchamiane smsem wysyłanym w korku na niemieckiej autostradzie. Piszę, że pewnie warto, bo u nas ściany i podłogi po tygodniu nieobecności (i wyłączonych kaloryferów) przypominają pustą lodówkę.

Trzeba sporo samozaparcia, pary nieprzemakalnych rękawic, wielkiej kondycji, całe mnóstwo cierpliwości i pomysłów na zabicie czasu w samochodzie i trochę urlopu, żeby wybrać się na narty. Trafiliśmy na przyzwoite warunki narciarskie, które wynagrodziły nam trud podróży i pobytu z Maksem poza domem. Bo nie jest łatwo, jak nie można przewieźć całego domu z Maksem, tylko wybrane rzeczy.

Maks jest za mały nawet na przedszkole narciarskie, więc ze stoku zjeżdżał w wózku. Mama z tatą wymieniali się co pół dnia i jeśli się intensywnie jeździ, a nie siedzi w barze, popijając bombardini, to taka dawka narciarstwa praktycznie wystarcza. Pozostają problemy logistyczne, ale przy odrobinie pomysłowości udaje się.
Nie byliśmy sami, bo wyjazd zorganizowaliśmy w większej grupie i było mnóstwo dzieciaków: 2 Stasiów (4 lata, 1 rok), Natalka (2 i pół), Maja (10 mies.), Mateusz (9 mies.) i najmłodszy w peletonie Maks (prawie 8 miesięcy). Przy zamawianiu stolików na kolację trzeba było uprzedzać: 8 osób + 6 bambini! Prawdziwe przedszkole!

Maks nie byłby sobą, gdyby nie chciał zaznaczyć swojej obecności w grupie i po paru dniach dostał gorączki. Choć tata zachował spokój (jest dyletantem w sprawach medycznych), mama, jak to mama, dostała sama niemal białej gorączki i niedoleczona przed wyjazdem, wróciła jeszcze bardziej chora. Kaszel i zaczerwienione gardło Maksa nie odstraszyły Mai od serwowania mu czułości. Ale to Staś wymyślił wspólną kąpiel jego siostry z Maksem.



Za kilkanaście lat Maks oddałby całe kieszonkowe za jedną taką kąpiel z Mają. Tylko czy wtedy Staś z taką ochotą zaproponuje koledze dzielenie wanny ze swoją młodszą siostrą?

1 komentarz:

Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.