poniedziałek, 14 kwietnia 2008

Order uśmiechu


9-cio miesięczne dzieci rozpoznają bez problemu twarze swoich rodziców. Jeśli nie wszystkie, to dam głowę, że przynajmniej 98 na 100 cieszy się na widok mamy lub taty.

Kiedy pojawiamy się w domu po pracy, Maks po całym dniu z babcią wita nas szerokim uśmiechem. Właściciele psów wiedzą dobrze, że na powitanie pieski merdają ogonkami, a Maks wymachuje nogami i rękami. ‘Ooo, to ten koleś, co mnie podrzuca pod sufit i do znudzenia powtarza "uchu, w górę lecimy!". Ooo, a ta babka obok daje mi pogryźć swoje sutki rano i wieczorem. Ale fajnie, ileż mogę pogryzać zabawki. Jeju, ale się cieszę!’

Taka serdeczność ze strony malucha to miód na serce rodziców. Przestaje być słodko, kiedy dziecko wczepi się na nogę i nie pozwala np. mamie pójść do łazienki. Oby tylko Maks potrafił dawkować nam to swoją miłość.

Znamienne, że uśmiech Maksa jest większy na widok mamy. Zapomniał już to całe dobro, jakiego zaznał ode mnie podczas urlopu wychowawczego, mały skubaniec. Najwidoczniej siła piersi z pokarmem jest nie do pokonania. Dlatego obmyśliłem sobie już batalię o order uśmiechu i jak tylko mama odstawi za parę tygodni ostatecznie swoją pierś, ja będę serwował mu codziennie łyżeczkę lub dwie zdrowego, zimnego browarka. No, zobaczymy na czyj widok wtedy będzie kręcił ogonem.

Brak komentarzy: