niedziela, 11 października 2009

Zbychu, nie pękaj!

Kiedy tata był mały, jego uwagę zaprzątało dwóch Zbigniewów. Po pierwsze Boniek. Trzeba trafu, że jeden z moich wujków - Zbigniew - to niemalże rówieśnik piłkarza, na dodatek bardzo podobny do Bońka, a przynajmniej tak było podczas mundialu w 1982. Fizyczne podobieństwo i to samo imię upoważniało mnie do wmawiania wszystkim naokoło, że Boniek należy do naszej rodziny. Wierzcie, lub nie, ale przedszkolanki pytały moją mamę, czy Boniek to jej brat.

Z kolei drugi wirtualny Zbigniew był niemal na wyciągnięcie ręki. Znajomy moich rodziców na początku lat osiemdziesiątych nosił przyciemniane okulary, dłuższe włosy (pozostałość po bujnych latach siedemdziesiątych). Za każdym razem, kiedy do nas przychodził, prosiłem go, będąc przekonanym, że to Wodecki, o odśpiewanie mojej ulubionej "Pszczółki Mai". Przez dobry rok lub dwa zwodził mnie chrypką, kaszlem, póki mi mama nie wyjaśniła, że o żadnym śpiewaniu mowy być nie może.


Na cały tydzień rzuciło tatę na zieloną wyspę, co tłumaczy brak wpisów na blogu. Tradycyjnie Maks z tęsknoty zachorował na chwilę, ale może chodziło o to, że wpadli dziadek z babcią i chciał nieco odsapnąć od żłobka. Maksio po krótkim pobycie w domu zaczął nareszcie mówić 'samolot' zamiast 'lalolot' albo 'avion' i to zapisuję na końcie tegotygodniowych wygranych.
przykład przedsiębiorczych Irlandczyków - najważniejsze, to szeroki wachlarz wzajemnie uzupełniających się usług

Jest i porażka. Podczas pobytu na wyspie, tata dowiedział się przez przypadek, że pewien Zbigniew pracujący w XYZ zdecydował się na zmianę imienia na Oscar, aby współpracownikom łatwiej było się do niego zwracać. Przypomniał mi się wtedy wujek Boniek i znajomy Wodecki.
Zrobiło mi się przykro w ich imieniu, stąd mój apel do Zbigniewa (Oscara): Zbychu, nie pękaj!

2 komentarze:

Unknown pisze...

podobienstwa do znanych osob (nie tylko ze swiata sportu, kultury, ale i polityki) to chyba w Waszej rodzinie dosc powszechne :")

tataimaks pisze...

Kaśka, nie zaczynaj. Przecież wiadomo, że ja to ja, a tamten to tamten...