wtorek, 7 kwietnia 2015

Harry

Cel nadrzędny dziś to Harry P. Gdyby nie on, trafilibyśmy do Disneya. Parę kilomet... tfu, parę mil dalej. 

Rano pełni sił: 

Po ośmiu godzinach - jak po ciężkiej dniówce - już gorzej:

Maks na szczęście może sam już korzystać z tzw. atrakcji, tym bardziej, że ja po dwóch kursach byłem zielony. Cierpiałem jako dziecko na karuzeli, costery też nie så dla mnie :(
Zdjęcia poniżej dokumentujå przede wszystkim Hogwartowe miejsca. 




A tak można się tam kręcić:


Albo tak:


A tu ulica pokåtna:

I jeszcze raz kolejka, po której tata był zielony. Mam mówi, że to my tam jedziemy, ale głowy nie dam, że to naprawdę my:

Ufff, dobrze wrócić na ziemię.

Brak komentarzy: