środa, 18 czerwca 2008

Piłkarskie animozje


Zapytał mnie dziś znajomy, komu będę kibicował wieczorem w meczu o wszystko. Powiedziałem z powagą, że gdyby Rosjanom, to musiałbym oddać chyba swój paszport. No i założę się, że 9 na 10 czytelników wybierze Absoluta zamiast Stolicznej. Tak samo jak wolelibyśmy jeździć saabem, a nie ładą.

Przy okazji Euro'08 budzą się stare animozje. Trzeba było widzieć Włochów dziś w pracy, którzy szczęśliwi byli przede wszystkim z dokopania Francuzom. Z kolei Hiszpanie, którzy zmierzą się za parę dni z Italią, już gadają o powtórce krwawych fauli na mistrzostwach sprzed kilkunastu lat. Zawiść wywołują spotykani na korytarzu Portugalczycy i Holendrzy, a greccy mistrzowie sprzed 4 lat chowają się po kątach. Tematem numer 1 są sfałszowane karne i narodowość graczy. Kilka drużyn ma Brazylijczyka, przynajmniej dwie Polaków, a i trener holenderski jest niejeden. Czyje są te mistrzostwa?

Kiedy wczoraj odbierałem Maksa ze żłobka, gdzie połowa Euro ma swoich małych przedstawicieli, zauważyłem małe limo pod prawym okiem. Lekkie zadrapanie. Cindy coś kręciła o alergii, ale ja wiedziałem, że to uszkodzenie fizyczne. Gdyby się rąbnął przy zabawie, co jest przecież normalne, pewnie by powiedziała. Ale skoro ktoś mu dołożył, to trzyma to w tajemnicy, wiedząc, że Maks słowa nie piśnie.

Nie mogę tylko dojść, za co dostał. Przecież na Euro zdobyliśmy jeden malutki punkcik... i na wszelki wypadek od tej soboty będziemy ćwiczyć sierpowe.

Brak komentarzy: