Aby było po co wracać do pracy, trzeba na wczasach wydawać pieniędze. Tu sprawę załatwia bezboleśnie atak plażowych sprzedawców obwoźnych. Asortyment, o którym nie mają co marzyć hipermarkety w połączeniu z dostawą do rąk (czy też kąpielówek) własnych. Dlatego po paru dniach wszyscy łamią się i pomimo początkowych oporów obwieszają się plastikowymi błyskotkami, leżą na nowych ręcznikach, sprawdzają godzinę na 5-cio eurowych rolexach i pilnują nowych parasoli. Natomiast ci, którzy są zmęczeni całodniowym okupywaniem (lub okopywaniem) mogą spróbować skuteczności chińskiego masażu, choć wysuszony, 40-kilowy Azjata nie daje nadziei na relaks.
Po plaży, zwiedzaniu i konsumpcji wieczornej wczasowicze co wieczór udają się na spoczynek. I tu niespodzianka. Może nie jestem specjalnie przywiązany do tradycji, ale dobrze jest znaleźć w łóżku kołdrę. Tymczasem tutaj mamy na wyposażeniu około 40 prześciaradeł na głowę, z których jak rozumiem należy sobie utkać pierzynę na wypadek chłodnej nocy, czyli dla nas co noc.
Naprawdę dba się tu o wypoczywających i żeby nam nogi nie wystawały spod takiej pierzynki, prześcieradła mają po 6 metrów długości, co stanowi istotną informację na wypadek, gdybyśmy chcieli znaleźć wyjście z łóżka przed południem. Miłego wypoczynku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz