sobota, 1 listopada 2008

Motoryzacja

Nie było taty przez parę dni, bo pojechał prostować krzywą wieżę; swoją drogą, jak można nie rozebrać tej stojącej od kilkuset lat katastrofy budowlanej w Pizie, to nie wiem. W tym czasie Maks z właściwą dla siebie beztroską olał bloga i nic nie napisał.
A mógłby napisać np. o tym, że w tym tygodniu okazało się, że w żłobku jest jedna Polka, Emilka, starsza od Maksia o 2 tygodnie. Już niedługo, kiedy zaczną obydwoje mówić, będą mogli swobodnie wymieniać uwagi na temat obiadu bez narażania się na gniew kucharki. Co za swoboda, co za wolność słowa!


Przyjacielskie więzi trzeba utrzymywać również z młodszymi. W sobotnie popołudnie trafiliśmy do Mikołaja, który patrzył na Maksa, jak przedszkolak na palącego papierosy bez filtra gimnazjalistę. Z nieukrywanym podziwem. A w trakcie wizyty Maks dostał w prezencie prawie prawdziwy wóz strażacki! Nawet Mikołaj wie, jak taki wygląda, choć ma dopiero 8 miesięcy. Tylko mama uparcie mówiła do Maksa: "popatrz jaką ciężarówę dostałeś od Mikołaja!". No nie zna się na motoryzacji nasza mama. Oj, nie zna.

Brak komentarzy: