poniedziałek, 9 lutego 2009

Gdzie jest Hamilton?

Dawno nie byliśmy u naszych przyjaciół na wsi. Podczas ostatniej wizyty Maks (troszkę niegrzecznie) przysnął i nie poznał Hamiltona, swojego (końskiego) rówieśnika. Dlatego przed kolejnym wyjazdem daliśmy mu porządnie się wyspać w ramach popołudniowej drzemki. Dzięki temu Maks zasłużył na tytuł GOŚĆ ROKU, bo takie dzieciaki chcielibyście widzieć u siebie, kiedy znajomi przyprowadzają swoje dzieci.


Najpierw bawił się z Bimpą i Jenny. Może przesadzam nieco, bo ponoć Jenny mocno ucierpiała przed laty z rąk jakiegoś wrednego dzieciaka i warczała przez cały wieczór na Maksa. Ale Bimpa, to teraz najlepsza koleżanka Maksa. Zwłaszcza, że pozwoliła mu pobawić się swoją piłeczką.


Po kolacji poszliśmy odwiedzić konie. I tu zmiany: nie ma już staruszka Jazza, na jego miejsce wprowadził się Mistral, którego Maks obdarzył zaufaniem, głównie dlatego, że był schowany w boksie z kratami. Ponoć zdarza mu się zachowywać agresywnie.



Poczciwa Piwonia spodziewa się braciszka/siostrzyczki Hamiltona. Otrzymaliśmy zaproszenie na tzw. pępkowe pod koniec maja (dobrze, że Piwonia nie jest słonicą, bo trzeba by dłużej było czekać). Nie wiem, czy to ciąża, czy po prostu wielki łeb Piwoni przeraził Maksa, który do tej pory myślał, że konika może ot tak po prostu złapać do ręki.
Kiedy w boksie Hamiltona zobaczyliśmy jakiegoś Rainbow'a, nie wytrzymaliśmy i zapytaliśmy, o co chodzi?
Okazało się, że Hamilton wyjechał na parę miesięcy do szkółki z internatem kilkanaście kilometrów dalej po to, by kiedyś powrócić z jakimś mistrzowskim tytułem i wkurzyć Rainbow'a albo kopnąć w zad Mistrala.
Maks tradycyjnie rozdarł się w drodze do domu, bo było późno i wtedy postanowiłem zadzwonić do naszych przemiłych gospodarzy, żeby dopytać o ten internat. Może mają miejsca nie tylko dla źrebaków...

Brak komentarzy: