wtorek, 3 lutego 2009

Szkoda butelki

Maks odrzucił butelkę. Kiedy dostaje mleko z kaszką na kolację albo śniadanie, ostentacyjnie odwraca głowę na bok, zaciskając zęby, pięści i mrużąc oczy. Wygląda jak mała wersja Clinta Eastwooda, tyle że bez 45-tki.

A przecież życie każdego mężczyzny jest nierozłącznie związane z butelką. Najpierw mleko (poj. 150-250ml), potem cola (330ml, ale bywa 2l), przez całe dorosłe życie, czyli gdzieś od liceum piwo (najlepiej 0,5l), a na koniec ewentualnie waleriana (w kropelkach).
Szkoda tej butelki, bo rano w niecałe 3 minuty mleko z kaszką lądowało wprost do Maksiowego żołądka. Teraz, nie dość, że potrzeba więcej czasu, to na dodatek przy pomocy łyżeczki Maks rozdysponowuje śniadanie pomiędzy żołądek, śliniak, stoliczek i podłogę. Ech, szkoda butelki...

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

my przerzuciliśmy się na gotowane kiełbaski. Przyrządza się je równie szybko, nasz Adaś (ur w maju 2007) musi mieć pokrojone w plasterki i do konsumpcji używa widelca, ale i tak zdecydowanie więcej trafia do żołądka niż np kaszki czy innej papko-zupki. Mleko zatem występuje u nas w posiłkach obiadowo-kolacyjnych a śniadania preferujemy mięsne :)

Anonimowy pisze...

Hej :) Na Twoim blogu znalazlam sie przypadkiem, gdyz przegladalam jakie sa blogi do nagrody bloga 2008:) I powiem szczerze, ze jestem mile zaskoczona, gdyz Twoje notatki nie sa za dlugie ( nie znosze czytac dlugich) ale przede wszystkim opisuja w bardzo sympatyczny sposob zycie codzienne:) Bardzo podobal mi sie tez post mAmaaa jest tylko jedna:) Oczywiscie wysle smsa:) Mam nadzieje, ze wygracie:) Pozdrowienia dla Maksa:)




Moj blog : http://oczy-patrza-gdzie-indziej.blog.onet.pl/