niedziela, 26 kwietnia 2009

Babcia i smok

Jutro wyjeżdża od nas babcia. Była cały tydzień, na czym skorzystali wszyscy od Maksa (całodzienna zabawa z babcią na zjeżdżalce) po tatę (najlepsze na świecie pierogi ruskie i z mięsem).

Maks nauczył się paru nowych zabaw:
- gra w kosza na sucho, tzn. bez piłki - babcia mu wytłumaczyła do czego służy ten stojący na chodniku przy placu zabaw kosz,
- gingin - w tłumaczeniu "goń mnie" - najchętniej w ogródku,
- i najlepsze: wąchanie kwiatków - choć nie jestem pewien, czy wie jak pachną, bo mam wrażenie, że na nie prycha.

Wraz z jutrzejszym wyjazdem babci, z domu zniknie smoczek, którym Maks ostatnio terroryzuje nas w nocy. Żeby było jasne, do smoczka nie ma dostępu w ciągu dnia, jedynie do spania. Ale Maks używa go do teraz przede wszystkim do rzucania i wściekłego alarmowania o swoim negatywnym stosunku do świata w nocy.

Decyzja zapadła, smoczek zniknie, co zwalimy oficjalnie na babcię. Maks jeszcze nie wie, czym to pachnie. Wampir jeden...

Brak komentarzy: