czwartek, 9 grudnia 2010

Było nas trzech...

Tym razem to mama wyjechała zostawiając nas samych, dwóch a właściwie trzech bałwanków na gospodarstwie. Mamy z Maksem i tym trzecim do woli piwa, wina i mleka. Oczywiście tęsknimy, każdy na swój sposób, ale jest miło.
W ramach zabaw na świeżym powietrzu Maks najadł się śniegu...


a tata pokazał jak się robi klasycznego bałwana (sic!)


Ale najważniejsze, że codziennie mamy czas tylko dla siebie, na prawdziwie męskie rozmowy. Kiedy poszliśmy wczoraj na pizzę, Maks powiedział, że jak będzie duży, to też będzie lubił piwo. Tak jak mówię, prawdziwie męskie rozmowy...

1 komentarz:

Galllena pisze...

Do klasycznego bałwana to garnka brak! :-) A do pizzy to piwo baaardzo pasuje :-)