środa, 23 stycznia 2008

Gość w dom


Dziś przylatuje teściowa. I w sumie taki wpis by wystarczył, ale parę linijek jestem winien Maksowi.

Obydwaj się cieszymy, każdy na swój sposób. Maks, który radość ma wypisaną na twarzy, bo babcia pobawi się z nim w ‘kosi, kosi łapki’ i pośpiewa inne piosenki niż tata. Ja, bo będę mógł wyskoczyć do pobliskiej knajpy i poznać paru miejscowych kolegów. Teściowa też się pewnie cieszy, ale nie znam jej motywów.

Oczywiście Maks trzyma sztamę ze mną, więc babcia nie stanowi zagrożenia dla naszej przyjaźni. W końcu to ja mu podaję kaszkę codziennie. Poza tym tylko ja wiem, że tak naprawdę jego ulubioną zabawą jest ‘idzie rak nieborak’. I nie przeszkadza mu nawet, że ostatnio uszczypnąłem go za mocno w policzek. Bez wahania przyjął moje zapewnienie, że kiedy pójdzie na studia i zapuści brodę, to nie będzie ani śladu.

Brak komentarzy: