niedziela, 27 stycznia 2008

Mata


Maks lubi się bawić na podłodze. Leży na macie edukacyjnej, rozmawia z kotem zawieszonym nad głową i łapie go za ogon. Ogon się kurczy z dnia na dzień, bo Maks go pakuje do buzi i miętosi dziąsłami. Nie wiem, czego się uczy na tej macie, ale możliwe że jakąś wiedzę przyswaja. Na pewno trochę jej oddaje... Pisałem już wcześniej, że przy zabawie na brzuszku lubi zwymiotować od czasu do czasu.
Jeszcze nie raczkuje, ale sobie tylko znanym sposobem potrafi się przemieszczać do tyłu z prędkością 6cm na minutę. Dlatego, co kwadrans trzeba go na nowo wrzucać na matę, bo inaczej zjadłby nam dywan, a ponieważ nie jest perski tylko z conforamy za stówę, to mógłby mu zaszkodzić. Wiem, że za parę miesięcy matę rzuci w kąt, kiedy już zacznie chodzić i odkryje lepsze zabawy. A to walnie łyżką w telewizor, zrzuci kubki ze stołu, a to przytrzaśnie sobie palce w drzwiach. Ale na razie wystarcza mu zarzygana mata.
Przyzwyczajamy Maksa od małego, że trzeba ponosić konsekwencje własnego, nieprzemyślanego zachowania. Nasza pralka ma przynajmniej 4 programy do mat edukacyjnych, ale jej nie pierzemy, bo Maks musi zrozumieć jakie są skutki złego prowadzenia się. Myślę, że niebawem to poskutkuje. A jeśli nie? Jest plan B. Będę kładł go na jakiejś gazecie. W dzisiejszych czasach, co druga ma encyklopedię w częściach. To dopiero będzie edukacja.

Brak komentarzy: