sobota, 23 lutego 2008

Buuuuu

Małe dzieci nie potrafią mówić. A muszą jakoś się porozumiewać ze społeczeństwem, dlatego płaczą w niebogłosy, by zwrócić na siebie uwagę, a społeczeństwo musi się domyślać, o co chodzi.


Nieraz maluch budzi społeczeństwo w środku nocy rycząc donośnie, bo inaczej mogliby nie usłyszeć. Większość matek, zakładając że jest głodny, przytyka go natychmiast do piersi, ale całkiem możliwe, że woła: „buuuuu, nie chcę mlekaaaaa, przecież jadłem 2 godziny temuuuuu, nie pamiętasz? Płaczę, bo mi się przyśniło, że za parę lat wyślecie mnie do szkoły. To prawda? Buuuuu...”.

Albo w ciągu dnia grymas i dąsanie, po którym mama lub tata zmienia pieluchę: „o, ale narobiłeś i było już niewygodnie, co?”. Na co (bardzo możliwe) maluch odpowiada: „nieeeeee, robię test pampersów. Ile litrów mogę wysikać bez zmiany, ileeeeee?”.

Od czterech dni Maks pochlipuje, o co ja mówię, porykuje wieczorami. Po kolacji śpi dwie godziny, po czym rozpoczyna koncert. Do tej pory nie udało nam się odkryć przyczyny. Mama przytula, kołysze, trochę to trwa. A byłoby prościej, gdyby mógł powiedzieć wprost, np.: „Buuuu... nie cierpię tych zielonych śpioszków." albo "Buuuu... kiedy mi wreszcie dacie poduszkę?”.

3 komentarze:

Galllena pisze...

A może on mówi: "Buuuuu... nie mam jeszcze dziewczyny... Łeeeeee.. jeszcze przez kilka lat nie będę miał... Buuuu"
:-)
Pozdrawiam

tataimaks pisze...

No może, ale niedługo jedziemy na narty, a tam za ścianą będzie spała Maja, ten sam rocznik, kto wie, kto wie...

Galllena pisze...

Będzie gorąco... :-)