poniedziałek, 18 lutego 2008

Literatura fachowa

Babcia twierdzi, że Maks rozwija się książkowo. Że łapie się za stopy, że obraca głowę w stronę dobiegającego hałasu, że podnosi pupę coraz wyżej, co jest wstępem do raczkowania. Jak ja bym o tym nie wiedział... Przecież czytam fachowe książki nt. wychowania i rozwoju dzieci. Dobrze jest poczytać, bo dzięki temu nie drżę o los Maksa, który podczas zabawy połyka obie stopy naraz.


Do tej lektury trzeba jednak dużo samozaparcia, bo każdy rozdział naszpikowany jest zwrotami typu: „jeśli będziesz ubierała...”, „powinnaś zwrócić uwagę...”, „mogłabyś podać dziecku...”. Jawna dyskryminacja ojców zajmujących się dziećmi. Nie bierze się pod uwagę, że mama może być w pracy, a tata trzyma dom w ryzach.

Dlatego też w wolnych chwilach przekładam tekst na ojciec-friendly. Są niestety fragmenty typowo matczyne: Powinnaś przed przystawieniem wycisnąć trochę mleka. (...) Zrób sobie ciepły okład na piersi. (...) Teraz możesz wycisnąć tyle mleka, żeby dziecko mogło uchwycić brodawkę wraz z otoczką... Nie ma wątpliwości, nie zawsze jestem w stanie przełożyć to na „tatusiowe”.

2 komentarze:

Kinga Jacek Stash & Maja pisze...

Dyskryminacja pelna!!! A jak paluszki Maksa? Chyba zdejmiecie mu te rekawice, zeby mogl trzymac kije narciarskie.... ;) ???!!! pzdr

tataimaks pisze...

spokojnie, spokojnie, kije przykleimy super glue do rękawicy i po sprawie :)