poniedziałek, 4 lutego 2008

Z zegarkiem w ręku


Większość osób z mojego pokolenia nauczyło się używać zegarka gdzieś na wiosnę w drugiej klasie podstawówki. Każdy dostał wtedy zegarek na komunię i mógł po paru dniach informować wszystkich sąsiadów o mijającym czasie z dokładnością do dziesiętnej sekundy. Chyba jako jedyny w mojej klasie dostałem zegarek wskazówkowy, ale długo mi nie posłużył. Razem z kolegą z podwórka bawiliśmy się w czasówkę Wyścigu Pokoju i na tym samym rowerze każdy musiał objechać cały park. Po moim okrążeniu, które wg kolegi przejechałem w aż 144 minuty, wskazówki zegarka rozhuśtały się jak małpy w dżungli.


Od tamtej pory nawet wskazówkowe zegarki produkuje się ze stoperem i ja sobie to chwalę, bo dokładne odmierzanie czasu przydaje się przy wychowaniu małych dzieci. Liczę sekundy i minuty, gdy jestem z Maksem, co pozwala mi ocenić, kiedy będzie głodny, czy jest marudny, bo już powininen spać i tak dalej. Prowadzę dokładne zapiski i mogę w każdej chwili porównać czasy spożycia zupki w środę i w sobotę (2 minuty i 14 sekund krócej w tygodniu), przygotowania kaszki we wtorek (8 i pół minuty z podgrzaniem wody i deserku, który dodaję), zmiany pieluszki (od 10 do 50 sekund – zależnie od zużycia) albo obrótu z plecków na brzuch (1,12 sek).


Ponadto wiem, że z soboty na niedzielę spał (możecie nie uwierzyć w ten rekord) od 20:30 do 8:14; że najdłuższy pisk przy śniadaniu trwał 7 sekund; że najlepsze (naprawdę) w moim życiu tiramisu, które przywiozła Elena, napoczęliśmy o 15:06; i że minęła się w drzwiach z Nadją, która wprowadziła się do nas na tydzień dokładnie o 16:13. Czy będzie to tydzień, będę mógł powiedzieć po dokładnym zmierzeniu czasu.
Dokładnie po 6 miesiącach, 24 dniach i 19 godzinach i 41 minutach od narodzin Maksa doszedłem do wniosku, że jeśli powiedzenie „jaki ojciec - taki syn” jest prawdziwe, to Maks nigdy nie dostanie ode mnie zegarka. Jeszcze by mi przychodził w nocy powiedzieć, że zasnąłem 3,5 godziny temu, albo że wschód słońca już za 46 minut. To ja dziękuję...

3 komentarze:

Unknown pisze...

Raf, pomimo braku zegarka na ręce Maksa i tak będzie mistrzem poczucia czasu. Kamil na ten przykład potrafi wstać o 6.30 (oczywiście w weekend tylko, bo wtedy tata z mamą najlepiej śpią) i oznajmić, że "trzeba wstawać, już jest jasno". Co będzie, jak na czas letni przejdziemy...

tataimaks pisze...

Dlatego trzeba miec rolety i ściemniać pokój (no i dziecko, że to jeszcze noc).

Unknown pisze...

Rolety są, pokój ściemniony, tylko młody jakiś taki oporny na ściemnianie...